Powiem jedno: gdybym wiedziała jakie ciężkie kłody los rzuci pod nogi mojej magisterce, zamiast do Niemiec wyemigrowałabym do puszczy amazońskiej lub innego miejsca, w którym moje wykształcenie znaczyłoby mniej więcej tyle co populacja much owocówek w tysiąc dziewięćset czterdziestym czwartym. (Tym bardziej że mam już jedną magisterkę i doprawdy nie wiem na jaką ciężką grypę z komplikacjami mi druga.)
W każdym razie najnowszy hajlajt z ostatniej chwili jest tak,i że muszę ZŁOŻYĆ WNIOSEK do komisji egzaminacyjnej o zezwolenie na pisanie wyżej wymienionej w języku hiszpańskim. (Przypominam że wyżej wymieniona jest już dawno napisana. Owszem, w języku hiszpańskim.)
Skomentuj